Śmierć Don Juana, akcja sceniczna w jednym akcie; 1959-61
Choć Roman Palester ukończył ostatecznie tylko jedną operę, myśl o tym gatunku towarzyszyła mu przez całe życie. Podczas wojny pracował nad operą opartą na powieści Wacława Berenta Próchno, która miała nosić tytuł Żywe Kamienie. Choć prace były zaawansowane (zachował się wyciąg fortepianowy I i III aktu), to po wojnie kompozytor stracił zainteresowanie tematem i ostatecznie kompozycja nie została ukończona. Jednak myśl o napisaniu opery nie opuszczała Palestra. W 1949 korespondował na temat ewentualnego libretta z Jarosławem Iwaszkiewiczem, a potem – już po podjęciu pracy w Rozgłośni Radia Wolna Europa – wykorzystywał swoje kontakty z pisarzami (Kazimierzem Wierzyńskim, Stanisławem Balińskim, Gustawem Herlingiem-Grudzińskim i Jerzym Stempowskim) w celu znalezienia odpowiedniego tekstu. Ostatecznie jego wybór padł na poemat Miguel Mañara napisany po francusku przez litewskiego poetę Oskara Miłosza. Z jego tekstem Palester zetknął się jeszcze przed wojną, w Studiu Teatralnym im. Żeromskiego w Warszawie prowadzonym przez Irenę Solską.
W 1950 roku Palester pisze do Czesława Miłosza z prośbą o podanie mu informacji, kto ma prawa autorskie do tekstu Oskara Miłosza, jednak ostateczna decyzja zapada prawdopodobnie kilka lat później, a kompozycja powstaje w latach 1959–61. Namówiony przez wydawcę, Palester wysyła partyturę Śmierci Don Juana na konkurs włoskiej sekcji ISCM. Jury jednogłośnie (zasiadał w nim m.in. Witold Lutosławski i Roman Haubenstock-Ramati) przyznaje Palestrowi I miejsce. Obok miliona lirów wygrana w konkursie gwarantowała wystawienie opery w teatrze w Bergamo. Niestety, wskutek wielu niesprzyjających zbiegów okoliczności, do wykonania dzieła na scenie teatralnej nie doszło. Palester, który uskrzydlony sukcesem dzieła, zaczął od razu myśleć o skomponowaniu kolejnej opery, po paru latach kłopotów związanych z próbą doprowadzenia do wystawienia dzieła ostatecznie zrezygnował z dalszych projektów teatralnych. I chociaż później jeszcze dwukrotnie Bohdan Wodiczko próbował doprowadzić do wystawienia Śmierci Don Juana –najpierw w Warszawie, a następnie w Łodzi; za życia kompozytora dzieło zostało wykonane tylko raz i to w wersji koncertowej – 6 marca 1965 roku w Brukseli. W związku z tą premierą twórca sporządził opis dzieła, który wart jest tu zacytowania w całości (jako, że tekst miał być wykorzystany w komentarzu radiowym, pisany jest w trzeciej osobie):
Pisząc swoje misterium sceniczne „Miguel Mañara” wybitny pisarz francuski Oskar Miłosz pragnął rzucić nowe światło na historyczną postać „autentycznego” Don Juana, pragnął pogłębić legendę o Don Juanie przekazaną nam przez wielkich poetów – przede wszystkim hiszpańskich, od Tirso de Molino do José Zorilla. Motyw ekspiacji za grzechy młodości i poszukiwania prawdziwej, głębokiej miłości w życiu Don Juana był eksploatowany już przez romantyków, natomiast Oskar Miłosz dorzucił ogniwo ostatnie – rozmarzenie wszechobejmującego uczucia miłości w sensie metafizycznym i, dzięki konwersji bohatera, przetopienie miłości ziemskiej w transcendentalną. W rezultacie bohater Miłosza po śmierci ukochanej kobiety wstępuje do zakonu i kończy życie nieomal w aurze świętości.
Ta tematyka leży u podstawy opery Palestra noszącej tytuł „ Śmierć Don Juana”, przy czym słowo „ śmierć” użyte jest w tytule w sensie przenośnym. Utwór rozpoczyna się solową sceną, w której poznajemy bohatera, Don Miguela, u schyłku jego życia, jako starego mnicha odzianego w regularny habit franciszkański. Wszystkie dramatyczne ekscesy i przejścia młodości należą już do odległej przeszłości – dziś stary mnich żyje w całkowitej zgodzie ze światem, oddany modlitwie i wspomaganiu biednych.
Ale oto w brzasku nadchodzącego dnia zjawia się nagle nieznajomy, który burzy spokój duszy starego mnicha. Ten nieznajomy o cechach mefistofelicznych nazywa sam siebie „Duchem Ziemi”, przywódcą wszystkiego co ziemskie i obecne. Nieznajomy stawia znak zapytania nad wartością spirytualizmu i religijności, i przypomina, że on sam – „Duch Ziemi” – zawdzięcza swe istnienie tęsknocie i miłości ludzkiej do wszystkiego, co ziemskie. Spotkanie z nieznajomym kończy się w sposób dramatyczny – don Miguel rozpoznaje w nieznajomej postaci przewodnika wszystkich najgorszych ekscesów swojej młodości. Po krótkim interludium orkiestrowym przenosimy się o pół wieku wstecz i widzimy don Miguela w całym uwodzicielskim wdzięku klasycznego Don Juana. Wyjaśnia on nam, dlaczego wszystkie ekscesy nie wzbudziły w nim nic, poza uczuciem nudy. Marzy on o uczuciach głębokich i mocniejszych – może one wzbudzą w nim coś więcej niż nudę i otępienie.
Po krótkiej parabazie chóralnej asystujemy następnemu epizodowi życia Don Juana. Tym epizodem jest spotkanie Girolamy, młodej dziewczyny, która stanie się jedyną prawdziwą miłością w życiu Don Miguela. Duet z Girolamą jest początkiem transformacji wewnętrznej bohatera.
Następuje drugie interludium symfoniczne, a kiedy po nim podnosi się kurtyna, don Miguel jest już samotny. Krótka idylla z Girolamą zakończyła się jej śmiercią. Myśli don Miguela precyzują nam dwa „Duchy Ziemi”, które tłumaczą bohaterowi, że to, co się stało, leży na najnormalniejszej linii ludzkiego dokonywania się, leży w samej istocie „porządku rzeczy”, którego on sam – don Miguel nie tylko nie zmieni, ale jest jednym z ogniw. Po krótkim recytatywie bohatera, chór podejmuje jego monolog wewnętrzny i wówczas następuje nagły moment objawienia, chwila, w której don Miguel odkrywa nagle sens i cel innego życia. Przyłącza się on spontanicznie do przechodzącej obok procesji.
Na tym kończą się reminiscencje z okresu młodości. Po zakończeniu śpiewu procesji odnajdujemy znów na scenie don Miguela w postaci starego mnicha i jego oponenta – „Nieznajomego” – obu utwierdzonych mocniej niż poprzednio w swych przeciwstawnych poglądach. Nieznajomy próbuje argumentu ostatecznego – wywołuje widmo świata pogrążonego w występku i brudzie, a upersonifikowanego przez „Córki Ziemi”. Ponieważ człowiek istnieje i tak tylko po to, aby cierpieć, ponieważ świat i tak zawsze będzie rządzony przez występek i zło – czy warto zatem zajmować się czym innym poza chwilowym korzystaniem z jego łatwych wdzięków? Nieznajomy przypomina, że don Miguel ongiś, za czasów swojej odległej młodości też był tego zdania i kończy słowami: „Wiem dobrze, że należysz do mnie! Czyż nie ofiarowałeś mi tego, co w Tobie było najlepsze, to jest całej poezji Twoich młodych lat?” Don Miguel nie odpowiada na ten argument. Jego ostatnie słowa stanowią modlitwę o przebaczenie. Po czym schodzi powoli ze sceny wśród tłumu, który w skupieniu rozważa długą drogę życiową starego człowieka, któremu nic, co ludzkie nie było obce.
Z punktu widzenia czysto muzycznego należy podkreślić, że utwór Palestra nie jest operą w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Jeśli kompozytor dał mu podtytuł „akcja muzyczna”, to równie dobrze można by je nazwać „misterium” lub „oratorium scenicznym”. W konsekwencji nie ma w tym utworze żadnych typowych „chwytów” operowych w tak nadużywanym stylu werystycznym. Postacie mają charakter symbolów, a dokonywanie się sceniczne streszczone jest do szeregów możliwie lakonicznych epizodów, stanowiących ogniwa całości pomyślanej w sposób ściśle symfoniczny.
Całość obejmuje 7 scen poprzedzielanych dwoma interludiami orkiestrowymi i dwoma parabolami chóralnymi. Zbudowana na zasadzie serialnej muzyka używa radykalnie zróżnicowanych środków wyrazu. Młody Miguel używa wyłącznie śpiewu, jako stary mnich posługuje się techniką „Sprechgesang”, a rola Nieznajomego jest wyłącznie mówiona.
Już po śmierci kompozytora Śmierć Don Juana doczekała się wystawienia scenicznego. 19 września 1991 roku w kopalni soli w Wieliczce Opera Krakowska wystawiła operę Romana Palestra w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. W tej wersji kompozycja została także zaprezentowana na Warszawskiej Jesieni w 1992 roku.
Wspomnienie Romana Palestra o "Śmierci Don Juana"