Omówienia utworów

Koncert na altówkę i orkiestrę, 1975–78.

Koncert na altówkę i orkiestrę

Koncert na altówkę i orkiestrę, cz. I. Stefan Kamasa – altówka, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej, dyr. Andrzej Markowski, 1979.

Koncert na altówkę i orkiestrę

Koncert altówkowy został napisany dla Stefana Kamasy, wybitnego polskiego altowiolisty, którego Roman Palester poznał w Monachium w 1970 roku. Spotkanie to, w kontekście powstania Koncertu altówkowego, tak wspominał Kamasa: 

Znajomość z Romanem Palestrem nawiązana w 1970 roku w Monachium przy okazji mego uczestnictwa w jury Międzynarodowego Konkursu Muzycznego Radia Bawarskiego, zaowocowała zamiarem skomponowania „Koncertu altówkowego”. Jednak pierwsze jego szkice powstały dopiero w 1975 roku i po roku doszło do naszego spotkania w Paryżu. Pierwsza lektura nowej kompozycji odbyła się w mieszkaniu Palestrów, w 1976 roku, przy rue Chardon-Lagache, z kompozytorem przy fortepianie. 

Koncert powstawał w ścisłej współpracy z solistą. Kamasa był bardzo zadowolony z napisanego dla niego dzieła, niemniej zaproponował parę drobnych retuszy w dziedzinie artykulacji i smyczkowania. Warto podkreślić, że Palester wszystkie te poprawki uwzględnił. 

Wykonanie Koncertu altówkowego na „Warszawskiej Jesieni” w 1979 r. zostało bardzo dobrze przyjęte. W recenzji Krzysztof Droba pisał: „Słuchając wspaniale granego przez Stefana Kamasę Koncertu na altówkę i orkiestrę Romana Palestra, uzmysłowiłem sobie, że jest to chyba jedno ze szczytowych osiągnięć w koncertowej literaturze na ten instrument”, zaś sam Kamasa w liście do kompozytora z 7 października 1979 roku tak relacjonował wrażenia po koncercie: „Spieszę więc Panu donieść, że echa nowego dzieła Pana są nadzwyczajne. Jak Panu wspominałem w rozmowie telefonicznej, Lutosławski był olśniony i rozmawiał ze mną w pokoju artystycznym dobre 10 minut, mimo czekającej ogromnej kolejki słuchaczy. Lutosławski powiedział mi, że jest to mistrzowska partytura, winszuję!”

Koncert altówkowy nie posiada wyraźnie wyodrębnionych części, choć w jego przebiegu znajdziemy ogólnie zarysowane trzy segmenty. Kompozytora interesuje tu stworzenie nowego rodzaju melodyki, z jednej strony dalekiej od tradycji, ale jednocześnie pozwalającej ukazać w pełni brzmieniowe możliwości altówki. Nie brak także popisowych kadencji, jednak utwór – choć bardzo trudny dla wykonawcy – jest jednocześnie niezwykle ekspresyjny. Pomimo wielkich walorów tego dzieła, nikt poza Stefanem Kamasą po nie dotychczas nie sięgnął. A przecież jest to utwór, który zajmuje ważną pozycję w stosunkowo bogatym repertuarze polskich koncertów altówkowych XX wieku (Baird, Bacewicz, Natanson).