Metamorfozy na orkiestrę symfoniczną, 1966–68.
Metamorfozy to utwór, który powstawał długo. Tuż po ukończeniu aleatorycznych Varianti na 2 fortepiany Roman Palester nosił się z zamiarem napisania dzieła na wielką orkiestrę symfoniczną, które także miałoby aleatoryczny charakter. W audycji radiowej dla Radia Wolna Europa w 1963 roku mówił:
Tak na przykład w tym roku na warsztacie mam duży utwór symfoniczny, w tej chwili nawet nie zajmowałem się nadawaniem mu tytułu, jakaś „muzyka symfoniczna” albo coś w tym rodzaju, utwór symfoniczny który będzie się składał z szeregu króciutkich, małych – kilkunastu albo więcej utworów, które kapelmistrz będzie mógł układać w zależności od swojego smaku, gustu, w zależności jak mu odpowiada przebieg muzyczny. Będzie można je przestawiać zatem, albo grać niektóre, albo grać wszystkie, ale porządek ustala kapelmistrz. Oczywiście przy komponowaniu takiego utworu dochodzą dodatkowe trudności ponieważ trzeba przewidzieć najróżniejsze przebiegi linii muzycznej, a zatem utwór pod pewnym względem aleatoryczny, jak to się teraz mówi.
Wprawdzie w tej audycji nie pada nazwa utworu, niemniej wiele wskazuje, że chodziło tu o pierwszy zamysł Metamorfoz. Aleatoryczna idea kompozycji została jednak ostatecznie zarzucona. Powstało dzieło złożone z krótkich, różnorodnych fragmentów, stanowiących różne przykłady pomysłów fakturalnych i brzmieniowych. Fragmentów tych jest 26, nie mają one być jednak dowolnie układane, lecz tworzą zaplanowaną całość. Przy okazji polskiej prapremiery utworu na „Warszawskiej Jesieni” w 1981 r. kompozytor napisał w nocie programowej:
Próba zamknięcia całej gamy ekspresyjnej (która z samej natury rzeczy jest w muzyce względnie uboga) w ramach formy doskonałej i „zamkniętej”, leży u podstaw utworu, który nazwałem „Metamorfozy”. Jest to cykl 26 (tyle co liter alfabetu) wariacji, lub raczej 26 części pewnej konstrukcji, w której z początkowego motywu lakonicznego założenia dźwiękowego wysnuwają się kolejne metamorfozy. Zadanie nie było łatwe i po pierwszym wykonaniu w Brukseli przez dwunastu laty wziąłem – po kilkuletniej przerwie – utwór ponownie na warsztat. Dziś ma formę definitywną i będę szczęśliwy, jeśli znajdą się słuchacze, którzy zechcą śledzić w nim konflikt ekspresji z zamkniętą formą, struktur czysto muzycznych z przeżyciem emocjonalnym i bezustanne poszukiwanie syntezy.
Utwór w swym przebiegu dzieli się na 5 segmentów oddzielonych wyraźnymi pauzami. Niektóre fragmenty są regulowane za pomocą określeń sekundowych, inne mają oznaczenia taktowe (choć trudno tu mówić o tradycyjnym pulsie rytmicznym). Natomiast głębsza analiza pozwala odkryć swobodne myślenie serialne (dokładną analizę różnych form serii użytych w tym utworze przedstawia Zofia Helman w swojej monografii Roman Palester. Twórca i dzieło, Kraków 1999).
Tym, co zwraca uwagę już w pierwszym słuchaniu, jest niezwykłe bogactwo barw dźwiękowych i użycie różnych zestawień i brzmień instrumentalnych (choć Palester korzysta wyłącznie z konwencjonalnych sposobów użycia instrumentów, możemy tu mówić o pewnego rodzaju myśleniu sonorystycznym). Instrumentarium jest bogate, obejmuje rozbudowaną perkusję, mandolinę i gitarę, wreszcie 2 harfy, czelestę i fortepian. Pomimo wielkiego składu orkiestry dominują selektywne, kameralne brzmienia i tylko w dwóch kulminacjach mamy do czynienia z pełnym wolumenem brzmienia tutti.
Prawykonanie ostatecznej wersji Metamorfoz odbyło się na festiwalu „Warszawska Jesień” w 1981 roku. Orkiestrą Filharmonii Śląskiej dyrygował Karol Stryja. Utwór planowano wykonać już w 1980 roku, nie udało się wtedy jednak przygotować na czas głosów orkiestrowych.