I Sonata na fortepian
Roman Palester, który był także nieźle wykształconym pianistą, dopiero w latach 70. napisał swoją I Sonatę fortepianową. Wcześniej z rzadka sięgał w swych kompozycjach po fortepian, pisząc a to utwory pedagogiczne dla dzieci (Łatwe utwory na fortepian z 1935 r.), a to etiudy lub zakrojone na większą skalę Preludia. Teraz jednak postanowił intensywniej zająć się twórczością fortepianową i to właśnie w latach 70. powstały nie tylko dwie sonaty, ale także sporo mniejszych utworów na fortepian, a aktywność na tym polu zwieńczył monumentalnym zbiorem arcytrudnych Etiud (1979–81).
I Sonata fortepianowa łączy formę klasyczną z językiem dodekafonicznym. Obie zresztą tendencje, uważane przez Theodora W. Adorna za fundamentalne antytezy muzyki XX wieku, traktuje kompozytor z dużym marginesem swobody. O samym Adornie i jego koncepcji wypowiadał się zresztą w listach z lekkim sarkazmem, nie dziwi więc fakt, że w swej twórczości łączył te dwie – wydawałoby się – całkowicie odmienne tradycje.
W I Sonacie niewiele pozostało z klasycznego cyklu. Chociaż w pierwszej części dosłowne powtórzenie początkowych partii może sugerować repryzę, trudno jednak odnaleźć tu klasyczne komponenty allegra sonatowego, poza ogólnie zarysowanym planem trzyczęściowym, z wolną częścią środkową. A jednak, rodzaj narracji jest tu odmienny niż w innych utworach fortepianowych tego czasu i może to właśnie miał na myśli kompozytor, nadając swojej kompozycji nazwę sonaty. Pomimo, że brak tu praktycznie tematów, w trzeciej części odnajdziemy motywy, które wystąpiły w części pierwszej, co daje wrażenie tak częstej u Palestra formy łukowej.
Także technika dodekafoniczna stosowana jest w sposób nieortodoksyjny. W otwierającym utwór szeregu dźwięków kompozytor wykorzystuje 11 dźwięków serii dodekafonicznej, powtarzając z ostentacją dźwięk e1 (on również pojawi się na końcu utworu).
Sonata jest pisana bez użycia kreski taktowej, jak wszystkie późne utwory fortepianowe Palestra, jednak przebieg rytmiczny został tu wyraźnie określony i tylko w paru miejscach o charakterze kadencyjnym kompozytor wprowadza określenie czasu trwania danego epizodu i odrzuca posługiwanie się tradycyjnymi wartościami rytmicznymi. Również tylko w jednym miejscu (w II części) stosuje efekty flażoletowe (brzmienia alikwotowe uwalniane przez bezdźwięczne naciśnięcie klawiszy).
Przez długie lata I Sonata fortepianowa nie mogła doczekać się prawykonania, aż w 2018 jednocześnie zainteresowali się nią dwaj pianiści: Ignacy Lisiecki i Jakub Tchorzewski. Ten ostatni dokonał prawykonania dzieła na Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku. Lisiecki natomiast wykonał I Sonatę pół roku później na recitalu w Filharmonii Narodowej w Warszawie.