Oskar Kokoschka (1886-1980)
Oskar Kokoschka w ciągu całego swojego życia nie malował nic innego jak krajobrazy i portrety. Na jego formacji odbił się w jakiś sposób Wiedeń ostatnich lat przed I wojną światową, ale pod względem ściśle malarskim widzimy w jego młodzieńczych obrazach więcej wpływów van Gogha czy Ensora, aniżeli Klimta i secesji naddunajskiej. Zapewne dlatego Kokoschka nie podzielił losu Klimta i pozostał po dziś dzień artystą pierwszoplanowym. Mocne, tłuste, zamaszyste kładzenie farby i doskonałe wyczucie koloru uratowało Kokoschkę od zgubnej ówczesnej "maniery wiedeńskiej". Później skorzystał dość wiele od "fauvistów", a rozbrat z nimi wziął dopiero w momencie, kiedy u Matisse'a pojawiają się pierwsze tendencje do zrezygnowania z głębi obrazu, z perspektywy na rzecz jedno-płaszczyznowości. Bo Kokoschka jest przez całe życie wierny ekspresji czysto malarskiej osiąganej za pomocą głębokiego tła rozbitego na prawdziwą orgię barwną. Reakcja anty-impresjonistyczna, w której się wychował nie oznacza u niego bynajmniej rezygnacji ze słońca, ze światłocienia. I może to właśnie jest najbardziej frapujące w tym malarstwie niesłychanie bujnym, żywym i bardzo osobistym. Kiedy się ogląda wystawy zbiorowe Kokoschki – zdumienie bierze na widok płócien, które przedstawiają galerie obrazów europejskich, od alpejskich szczytów górskich aż po widoki portowe z Marsylii czy Hamburga. Jak można ośmielić się malować dziś gmach opery wiedeńskiej albo widok na Tujlerje i Luwr? Tymczasem Kokoschka odważa się na to bez żadnych pretensji "ekspresyjnych" w typie Vlamincka. Bo jego spojrzenie na krajobraz – wiejski czy przemysłowy, wielkomiejski czy fabryczny – jest zawsze spojrzeniem rasowego malarza. Z każdego z tych – powiedzmy brutalnie – "landszaftów" wydobyty jest właściwy akcent malarski, własne, oryginalne widzenie rzeczywistości. Podobnie ma się rzecz z licznymi portretami. Kokoschka namalował ich mnóstwo i tak, jak dla dawnych, starych mistrzów, tak i dla niego twarz ludzka jest najpiękniejszym tematem malarskim. W dziedzinie portretowej jest on bardziej ekspresjonistą aniżeli w krajobrazach, ale i w nich triumfuje często podejście typowo "rzemieślnicze", kokieteryjna, bezosobowa skromność w utrwalaniu tego, co najbardziej charakterystyczne w modelu.
1962