Luigi Pirandello (1867-1936)
Pirandello należy do typu twórców spontanicznych, samorodnych, wyrastających – chciałoby się powiedzieć – niejako wprost z ziemi i krajobrazu. Nigdy nie odczułem tego tak dokładnie, jak zwiedzając kiedyś miasto, w którym się urodził i spędził dzieciństwo – sycylijski Agrygent. Jest to bodaj najmniej "intelektualna" okolica kontynentu, miejsce w którym przeszłość zwycięża całkowicie dzień dzisiejszy. Banalne, biedne, dzisiejsze miasto dzieli od morza równina usiana wzgórzami. A na pagórkach szereg wspaniałych świątyń greckich obraca swe wiecznotrwałe, posągowe fasady w stronę tego morza, którego dobroczynne pośrednictwo dało nam wszystko, co najpiękniejsze w naszej cywilizacji i formacji intelektualnej. Ta ziemia i ta atmosfera dały Pirandello ostre, namiętne spojrzenie na człowieka, dały mu homocentryzm, który jest treścią teatru greckiego. Zresztą upłynie wiele lat zanim zdolny powieściopisarz i nowelista wciągnie się w czar sceny. Pirandello wszedł w świat teatru dopiero około pięćdziesiątki – przedtem był pisarzem o mniej lub więcej zaakcentowanych koneksjach naturalistycznych z dość banalnym odcieniem "egzotyki południowej". Dopiero teatr dał mu możność pełnej wypowiedzi, a osią jego teatru jest stare tradycyjne pytanie: czym jest człowiek? i dlaczego współczujemy jego kolejom w świecie? Cała dramaturgia Pirandella jest pokazaniem upadków człowieka i jego wzlotów, tego co w nim zwierzęce i intelektualne, szaleńcze i świadome, prawdziwe i skłamane, naturalne i sztuczne. To chyba pierwszy Pirandello zrezygnował z "bohaterów nieprzeciętnych" na deskach teatralnych. Nie ma u niego żadnych postaci – to ludzie żyjący z trudem, dźwigający ciężar załamań, kłamstw, oszustw i znoszący bardzo ciężko prawo moralne gromady. Stąd w pojęciu Pirandella olbrzymia rola fałszu, maskowania się w życiu jednostki. Maska jest tym, co stępia kanty konfliktów – maska pozwala na kompromis, który w ostateczności ratuje człowieka. [...] Jak każda prawdziwa wielkość, zachowuje Pirandello pewne cechy niewytłumaczalne, pewne zagadki, które nie dadzą się wyjaśnić. Zewnętrzna forma jego dramaturgii mogła może szokować przed trzydziestu latu, ale dziś widać, że nie wykracza ona w gruncie rzeczy niczym poza ramy mądrej tradycji. A pomimo tego czujemy w tym teatrze niesamowity powiew nowości i świeżości – trudno wyjaśnić dlaczego? W tym właśnie leży tajemnica Pirandella. W dodatku fachowcy podkreślają w jego bogatym dorobku bez trudu pokłady rozmaitych wpływów, którym ulegał i długów, które zaciągał u poprzedników. A pomimo tego... pomimo tego jest w nim coś niezmiernie ujmującego, jest oddech olbrzymiej wizji, która ożywia tłum postaci bynajmniej nie naturalistycznych, a stanowiących jednak samą kwintesencję losu człowieka.
1962