Indeks osób

Stefan Kisielewski (1911-1991)

 

Powszechnie utarł się pogląd, że muzyka jest dla Kisiela pewnego rodzaju refugium, ucieczką, schronieniem w okresach, kiedy sytuacja polityczna w kraju nie daje mu możności prowadzenia swobodnej działalności publicystycznej, kiedy zbytnio knebluje mu się usta. Istotnie, kiedy w latach 1953-57 zamilkł Kisiel - felietonista, stał się płodniejszy Kisielewski - kompozytor. Ale pomimo tego ten pogląd, jakoby działalność kompozytorska była dla Kisielewskiego jedyną ucieczką, niejako osobistą, intymną "klapą bezpieczeństwa" wydaje mi się najzupełniej fałszywy. Wiem zbyt dobrze, jaką wagę przywiązuje do tego, co komponuje, aby móc choć na chwilę przypuszczać, że to tylko jakaś ucieczka w ciszę pracowni. Drugie nieporozumienie, które stojącego na uboczu obserwatora irytuje znacznie więcej, to przyczepianie Kisielewskiemu - publicyście pewnych łatwych i banalnych etykietek. Nie tylko w kraju, ale i zagranicą uznano go początkowo za coś w rodzaju "urzędowego trefnisia" systemu, za jakiegoś współczesnego Stańczyka, błazna któremu rzekomo pozwolono na bezkarne mówienie gorzkiej prawdy. Miała to być zatem pewnego rodzaju klapa bezpieczeństwa, wygodna dla partii i rządu, a nie zobowiązująca do niczego. Żargon krajowy określił to słowami, że "Kisielewski jest na wariackich papierach". Znamy to dowcipne powiedzenie od wielu lat, ale nawet jeśli sam Kisielewski zastosował je kiedyś żartobliwie w odniesieniu do swojej działalności publicystycznej, to jednak wydaje się, że takie ujmowanie sprawy jest grubą i przesadną symplifikacją. W istocie rzeczy publicystyka Kisielewskiego sięga o wiele głębiej. Jej dowcip nie jest nieważnym błazeństwem - jest to dowcip tragiczny, bo płynie z samej najgłębszej treści aktualnego życia polskiego.

1968