Richard Wagner (1813-1893)
Ryszard Wagner był artystą kontrowersyjnym - jak mało który z innych wielkich kompozytorów. Chyba żadnemu innemu z wielkich klasyków nie dostało się tyle ciosów od krytyków, od wzburzonej opinii publicznej i od kolegów-muzyków. Nic dziwnego, że później, pod koniec ubiegłego stulecia, jego sztuka wzięła bezlitosny rewanż. Wywindowana została nie tylko na najwyższy piedestał muzyczny, ale przyznano jej również walory mistyczne, filozoficzne, ba – nawet polityczne. Przyszedł długi okres idolatrii wagnerowskiej, której schyłek rozpoczął się dopiero w okresie międzywojennym. W dodatku w latach panowania nazizmu oficjalni ideolodzy partii zaanektowali sztukę Wagnera na rzecz narodowego socjalizmu – w rezultacie przyczyniło się to do szybszego powszechnego i przesadnego zdyskredytowania mitu wagnerowskiego. Dopiero po wojnie udało się wnukom Wagnera dokonać na festiwalach w Bayreuth w sposób szczęśliwy operacji oczyszczenia sztuki genialnego artysty ze wszystkich nalotów i implikacji filozoficznych, ideowych i w ogóle pozamuzycznych. Dzięki nim możemy się dziś zachwycać w dziele Wagnera właśnie tym, co jest w nim najlepsze i wiecznotrwałe. Odpadły błyszczące zbroje, kiczowate pseudo-realistyczne dekoracje, została genialna muzyka, która wzruszać będzie zapewne jeszcze liczne pokolenia. Szczególnie w tych dziełach, które nie powstały z mądrego, ale wykalkulowanego założenia estetycznego, ale które były spontanicznym wybuchem temperamentu i inspiracji.
1965