Antoine de Saint Exupery (1900–1944)
Saint Exupery był kimś, o kim mówi się banalnie „człowiek czynu”. Było w nim coś ze zdrowia moralnego bohaterów Kiplinga czy Conrada. Problematyka moralno-religijna typu Bernanosa była mu całkiem obca. Jego żywiołem była męska odwaga, poświęcenie się jakiejś wielkiej sprawie. Swoją życiową filozofię przypieczętował własną śmiercią. Śmiercią starego pilota, który w ostatniej wojnie zgłosił się na ochotnika do wykonania beznadziejnej misji. Saint Exupery nie tylko nie czuł się nigdy „literatem”, ale miał wrodzony wstręt do życia pisarskiego przy biurku, do wszystkich owych intryg codziennego życia literackiego, do całej tej „kuchni literackiej”, przez którą trzeba przejść, jeśli się chce zrobić karierę w literaturze. A pomimo tego niemal we wszystkim, co napisze Saint Exupery - jest zawsze wielkim pisarzem. Nieprzekonywujący i papierowy staje się tylko wtedy, kiedy przestaje opisywać fakty, a usiłuje dać jakąś „sumę” filozoficzną. Tak było z grubym tomem pod tytułem ‘’Cytadela’’. Okazuje się, że żaden artysta nie może bezkarnie przekraczać granic tego, co mu zakreśla jego talent, możliwości lub – jeśli kto woli – czym go obdarowała opatrzność.
1956