Audycja z cyklu Okno na Zachód nr 162 wyemitowana 2 grudnia 1955
Kiedy przed kilkoma miesiącami prasa doniosła o śmierci ojca Teilharda de Chardin, mało kto wiedział, że odszedł jeden z najwybitniejszych współczesnych filozofów katolickich. Natomiast świat uczonych i naukowców uczcił odpowiednio śmierć wybitnego geologa i paleontologa. Bo Ojciec Teilhard był po prostu człowiekiem nauki – studiował od lat historię powstania ziemi, a przede wszystkim dzieje człowieka. Jak twierdzą fachowcy, jego wieloletnia działalność naukowa ma podobno ogromną wartość. Ojciec Teilhard badał przede wszystkim ślady człowieka prehistorycznego, jaskiniowego i w tej dziedzinie jego odkrycia są niezmiernie cenne.
Ale ten wybitny uczony nosił jednocześnie suknię "duchowną", był jezuitą, a jego powołanie kapłańskie datuje się wcześniej, aniżeli zainteresowania naukowe. Wiara jego była spontaniczna i odruchowa – nie była wykoncypowana aktem cerebralnym – był on katolikiem spontanicznym. Spędzając długie lata na badaniach naukowych, nie mógł Ojciec Teilhard nie natknąć się na tę zasadniczą antynomię, jaka dziś występuje między tezami rozwijającej się niesłychanie szybko nauki, między światopoglądem opartym na zdobywaniu wiedzy ścisłej, a religijnym poglądem na świat, mającym za punkt wyjścia Objawienie i wiarę w porządek Boski, nadprzyrodzony.
Rozbieżność między tymi dwoma poglądami stanowi bodaj największą trudność dzisiejszej epoki i jest źródłem najgłębszych aktualnych kryzysów – zarówno kryzysów sumienia jednostek, jak i kryzysów socjalnych. I oto ambicją Ojca Teilharda stało się pogodzenie tych sprzeczności, stworzenie pomostu porozumienia między stanowiskami, które wielu ludzi uważa za niemożliwe do pogodzenia. Wszystkie dzieła Teilharda z ostatniego okresu jego życia – Aktualny kryzys, Mistyka nauki, Współczesna niewiara, Serce materii, a przede wszystkim pomnikowe ostatnie dzieło: Fenomen ludzki – poświęcone są temu tematowi. W rezultacie filozofia Teilharda postuluje zgodność nauki współczesnej z Objawieniem. Co więcej, twierdzi on, że rezultaty, do których doszło naukowe badanie świata i człowieka, prowadzą do konieczności uznania zasadniczych celów nadprzyrodzonych istnienia świata i życia. Inaczej cała wspaniała "naukowość" dzisiejsza zawiśnie w powietrzu, w zupełnej bezcelowości.
Czy filozofia Ojca Teilharda przemawia w sposób przekonywujący do wszystkich umysłów – to inna sprawa. W każdym razie ma ona swą wagę i dlatego pragniemy ją po prostu przedstawić państwu w sposób możliwie obiektywny.
Elementarna skłonność umysłu ludzkiego do syntezy tworzyła w ubiegłych wiekach podstawy pewnego jednolitego światopoglądu, dającego pełny, zamknięty i logiczny obraz świata i życia. W tym celu wielcy scholastycy średniowieczni dali syntezę filozofii Arystotelesa z dogmatami chrześcijańskimi. Podobnie nieco później Erazm, Franciszek Salezy i inni wzbogacili światopogląd chrześcijański renesansowymi elementami humanizmu. Ale dziś – stwierdza Ojciec Teilhard – nasza cywilizacja znajduje się w stadium całkowicie odmiennym. Jesteśmy świadkami olbrzymiego rozwoju nauk ścisłych, które badają obiektywnie świat i życie – a dzieje się to na taką skalę po raz pierwszy w historii. Fenomenologia filozoficzna usiłuje dziś bezskutecznie dać jakiś syntetyczny rezultat tych badań – rezultat oparty na podstawie materialistycznej. Ale badanie natury na podstawie materialistycznej może służyć co najwyżej lepszemu urządzeniu życia człowieka na ziemi. Tymczasem przyczyny kolosalnego rozwoju nauk ścisłych są znacznie głębsze i dlatego postawa materialistów nie prowadzi daleko. Istotnym powodem rozkwitu dzisiejszych badań naukowych jest nienasycona ciekawość umysłu ludzkiego. Natura ludzka przyjmuje przyszłość nie jako martwą kontynuację tego, co już istnieje, ale jako ciągły rozwój, stałe i bezustanne zdobywanie niekończącego się pasma nowych wartości i możliwości. Teilhard zwraca uwagę, że takie jest podstawowe prawo, które rządzi człowiekiem. Z tego punktu widzenia wiedza staje się instrumentem "przedłużania" człowieka w nieskończoność, rzutowania go w przyszłość. Dzięki niej człowiek, dotychczas młodzieńczy, staje się dojrzały, niejako bardziej "dorosły" poprzez dokładniejszą znajomość fenomenów przyrody i życia.
Już w samym tym twierdzeniu tkwi pewna mistyka nauki, mistyka postępu – mistyka, u której źródeł leży jednak dzisiejsze naukowe pojęcie czasu jako czwartego wymiaru. Ale w odniesieniu do postępów wiedzy Ojciec Teilhard pozostaje – w przeciwieństwie do tylu innych – optymistą. Uważa on, że nauka powinna i musi rozwijać się coraz bardziej i sięgać coraz głębiej. Ale nie obejmie ona nigdy całości fenomenów świata, jeśli nie będzie miała pewnej konsekracji religijnej, jeśli nie będzie miała stale i zawsze na oku pewnego transcendentalnego celu religijnego. Ten cel narzuca się wiedzy dzisiejszej sam przez się, bo nauka rozpatruje dziś wszechświat nie jako coś statycznego, ustalonego raz na zawsze, ale jako zespół fenomenów w stanie ciągłego ruchu, ciągłego rozwoju. Podobnie jest z procesem życia. Wiedza XIX wieku przyznawała człowiekowi w świecie miejsce "najwyższego kręgowca", podczas kiedy dziś skłania się coraz bardziej do poglądu, że człowiek jest centralnym ogniwem świata i życia. W tym punkcie zbieżność ostatnich poglądów naukowych z teologicznymi jest uderzająca. Te same badania naukowe stwierdzają, że człowiek zmierza do stworzenia na ziemi pewnego uniwersalistycznego gmachu o jednolitym charakterze. A chrześcijaństwo ma te same cele. Ojciec Teilhard przypomina, że kwintesencją chrystianizmu jest wiara w stworzenie jednolitego społeczeństwa kierowanego przez Zbawiciela. Chrześcijaństwo buduje ideał socjalny, wiążąc całą ludzkość z jej centrum Bożym: z Bogiem-Człowiekiem. Jest to może najwyraźniej podkreślone w doktrynie świętego Pawła o "Ciele Mistycznym". Ta mistyka zlewa się w umyśle Ojca Teilharda w jedną całość z tendencjami nauki współczesnej, która również zmierza do zbudowania jednolitego społeczeństwa i która podkreśla, że logika fenomenów przyrodniczych postuluje konieczność istnienia pewnego porządku ponadnaturalnego. Zdaniem Ojca Teilharda jedynie głęboka wiara w istnienie tego, co katolik nazwie "porządkiem Bożym" – jedynie to przekonanie może zhumanizować nauki ścisłe, może zapewnić człowiekowi "kosmiczny" związek z nieznanymi celami Opatrzności. Stąd stapia on w jedno cele "kosmiczne" w sensie naukowym z "kosmosem chrześcijańskim". Ale ta synteza wymaga już nie tylko wiary, lecz i sporej dozy skłonności mistycznych, do których nie każdy umysł ma wrodzoną skłonność.
Oczywiście nie do nas należy wydawać sąd o poglądach Ojca Teilharda. Uważaliśmy jedynie za stosowne zreferować je krótko, aby zapoznać państwa z pewnymi tendencjami współczesnej filozofii katolickiej, tendencjami zmierzającymi z jednej strony do odnowienia tomizmu, a z drugiej – do włączenia współczesnych osiągnięć naukowych we wieczno – trwałe i niezachwiane ramy światopoglądu religijnego człowieka.