Indeks osób

Paul Léautaud (1872–1956)


Léautaud opublikował kiedyś, przed laty kilka tomów poezji, ale nie zrobił żadnej większej kariery literackiej, nie zajął nigdy pozycji wybitnej, a to po prostu dlatego, że poezje jego nie odznaczały się niczym nieprzeciętnym. I dlatego Léautaud pozostał drugorzędnym literatem. Ale pewien przedsiębiorczy reporter z Radia Francuskiego szukając pomysłów do nowych audycji zwrócił uwagę na Léautaud. Wyciągnięto staruszka z jego pustelni, posadzono go przed mikrofonem i zaczęto z nim – po prostu – rozmawiać. Po pierwszej rozmowie zaproponowano mu natychmiast trzydzieści audycji o charakterze "wspominkarskim". Okazało się bowiem, że wiekowy staruszek jest człowiekiem niesłychanego temperamentu, werwy, pyskaczem pierwszej klasy, który z nonszalancją i weredycznością, do jakiej w pewnym stopniu upoważniał go jego biblijny wiek, mówił prawdę o wszystkich i wszystkim. Nie oszczędził nikogo, każdemu przypiął łatkę, każdego postawił na swoje miejsce, a robił to z wdziękiem i w tonie, który mu natychmiast zjednał miliony radiowych słuchaczy. Odsłonił on z satysfakcją kulisy i "domową" historię wielkich pisarzy, którzy w międzyczasie zawędrowali na cokoły pomników, ale którzy tym niemniej byli ludźmi, ludźmi pełnymi słabostek i błędów. W swoich wspomnieniach Léautaud zajął się "kuchennymi schodami" literatury, a poza tym powygłaszał całe mnóstwo krytycznych i obrazoburczych sądów o wszystkich – do największych włącznie. Wszystko to było mówione – a raczej wygarnięte – niesłychanie bujnym językiem, niekiedy nawet dość "grubym" – jednym słowem objawił się taki współczesny Rabelais.

1954